Partner serwisu
13 maja 2014

Gaz skroplony? Bliżej z Rosji

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Nasz wielki projekt dywersyfikacyjny dostaw gazu z bliskiego Kataru trochę się opóźnia ( „Czekamy na maj”). Ale to drobiazg w porównaniu ze zmieniającym się otoczeniem w morskich dostawach skroplonego LNG. Otóż w naszym sąsiedztwie, znacznie bliżej niż Katar, planowany jest wielki terminal skraplający gaz i eksportujący go statkami. Autor projektu: Gazprom.

Gaz skroplony? Bliżej z Rosji

Projekt jest we wstępnej fazie, (pre-feasibility) i przewiduje zbudowanie mocy produkcyjnych na 10 milionów ton. Pierwsze statki miały by odpłynąć w 2019 roku.

Rosjanie ogłosili ten projekt prawie rok temu, jako odpowiedź na dywersyfikację dostaw przez Europę i dotarcie do jej rynków także poprzez morze. To wydłużyłoby zasięg oddziaływania rosyjskiego gazu, który dzisiaj nie dochodzi bezpośrednio do Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Portugalii, krajów, które importują dużo LNG i Gazprom mógłby tam konkurować z innymi dostawcami.

Gazprom ogłasza także, że terminal ten mógłby służyć do operacji swap, czyli wymian dostaw między producentami, skracających drogi transportu. Przy gazie LNG długość drogi morskiej ma duże znaczenie, więc kontrakt zawarty na przykład z Katarem mógłby być obsługiwany przez Rosję, a rosyjskie dostawy do Indii – z Kataru. Nie trzeba podróży trwającej ponad 2 tygodnie, wystarczy jeden dzień podróży i gaz jest dostarczony!

Biznesowo – same korzyści. Politycznie – nie do przyjęcia.

Jeszcze dalej idącą optymalizacją byłoby odbieranie katarskiego gazu we Włocławku czy Lwówku. Wtedy wszystkie trzy strony mogłyby się podzielić kosztami transportu morskiego. Ale to już zakrawa na żarty z podstawowych zasad naszej polityki energetycznej.

Więc dla uspokojenia rozkołatanych serc, przypomnę historię pierwszego projektu Bałtyckiego LNG, który zrodził się w 2004, jeszcze przed decyzją o Nord Stream. Wtedy miał powstać we współpracy z Kanadyjczykami, którzy (uwaga!) mieli odbierać z niego gaz i importować go do Kanady. Nawet podpisano porozumienie Gazprom – Petro-Canada, a dostawy miały płynąć do terminalu regazyfikacyjnego LNG w Gros-Cacouna, prowincja Quebec. Coś się w tym czasie wydarzyło takiego, że projekt w 2008 roku zarzucono, a Kanada zamiast importerem ma być eksporterem gazu płynnego i sama projektuje terminale eksportowe LNG.

Jak to się panie dziejku szybko zmienia! 

 

 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ