Partner serwisu
Tylko u nas
06 maja 2025

Zdaniem Szczęśniaka: Czas taniej ropy

Kategoria: Aktualności

Ceny ropy naftowej lecą na łeb, na szyję, przebijając kolejne niewyobrażalne do niedawna poziomy. Przepowiadacze pogody, ooops… cen ropy, weryfikują swoje prognozy na ten rok, oczywiście w dół. 

Zdaniem Szczęśniaka: Czas taniej ropy

Jakie są skutki dla nas?

Dla kierowców, patrzących na licznik dystrybutora, niższe ceny to dobra wiadomość. Jeśli trzy miesiące temu olej napędowy kosztował 6,29 zł, to dzisiaj już spadł do 5,79 zł. Czysty zysk 50 groszy na litrze, czyli 25 zł na baku samochodu osobowego, już nie mówiąc o samochodach ciężarowych. Podobnie z benzyną – staniała o 40 groszy, czyli 20 złotych mniej przy baku „do pełna”.

Przez te trzy miesiące ropa staniała z 75 do 59 dolarów za baryłkę, a złoty się umocnił. Nie trzeba płacić 4,07 złotego za dolara, jak na początku lutego, dzisiaj to jedynie 3,78 zł. Czyli jeśli trzy miesiące temu litr ropy kosztował 1,92 złotego (tak, koszt ropy to jedynie 30 procent ceny końcowej paliwa), to dzisiaj kosztuje 1,40 złotego. Potaniał więc o 52 grosze. Jeśli paliwa miałyby oddać w pełni ten spadek, to ich ceny powinny być gdzieś o 12 groszy niższe, w cenie detalicznej płacimy bowiem 23% VAT. Wniosek – marże produkcyjne (i dystrybucyjne) wzrosły, szczególnie w benzynach.

Niższe ceny ropy to świetna wiadomość nie tylko dla polskich konsumentów, ale i gospodarki. Kierowcy przy tańszym o grosz paliwie codziennie zbiorowo oszczędzają milion złotych. Czyli obecnie w zbiorowej kieszeni kierowców pozostaje 50 milionów złotych z powodu niższych cen. Oszczędności te przede wszystkim dotyczą przedsiębiorstw, biorąc pod uwagę proporcje zużycia diesla do benzyn (jak 23 do 8, trzykrotnie więcej diesla – napędu gospodarki). No i oczywiście dla Polski, która importuje 99% zużywanej ropy, to ogromna ulga. Te 2,3 miliona ton importowanej miesięcznie ropy, przy spadku ceny o 26 dolarów, poprawia nasz bilans handlowy o prawie pół miliarda dolarów miesięcznie, czyli 6 miliardów $ rocznie. Nie mówiąc już o importowanym oleju napędowym.

Co się dzieje?

Pierwszym podejrzanym o sprawstwo  jest oczywiście bohater globalnego zamieszania - prezydent Donald Trump, który wielokrotnie podczas kampanii wyborczej zapowiadał, że obniży ceny paliw w USA. Niedawno na Światowym Forum Ekonomicznym powtórzył wszem i wobec, że będzie prosił Arabię Saudyjską i OPEC, by obniżyli ceny ropy… ma to bowiem błyskawicznie zakończyć wojnę na Ukrainie. I rzeczywiście - po „Dniu Wyzwolenia” (2 kwietnia), gdy ogłosił niewiarygodnie wręcz wysokie cła dla całego prawie świata, poleciały w dół tak notowania giełdowe, jak i ceny ropy. Futures potaniały wtedy jednego dnia o 10 dolarów. To panika spekulantów i turbulencje w sektorze finansowym wywołały gwałtowne spadki notowań ropy, żadne tam wydarzenia na rynku.

Dopiero potem za sprawę wziął się OPEC PLUS - zmowa eksporterów ropy, która nabrała nowego życia, gdy w 2016 roku przystąpiła do niego Rosja. Dzisiaj wraz z Arabią Saudyjską wspólnie decydują o światowym poziomie cen. Ich decyzje wzmocniły trendy spadkowe.

W OPEC zaczęła bowiem szwankować dyscyplina. Oprócz biorących na siebie dobrowolne obciążenia Arabii Saudyjskiej i Rosji, niektórzy (głównie Irak i Kazachstan) nie stosowali się do ograniczeń wydobycia. Więc kilku kluczowych graczy postanowiło z tym skończyć - tylko od maja do lipca wrzucą na rynek dodatkowy milion baryłek dziennie. Rynkiem to nie zachwieje, ale oczekiwaniami wysokich zysków ze spekulacji na cenach ropy przez graczy finansowych – z pewnością już zachwiało. Więc uciekają z pieniędzmi, a ceny spadają.

Arabia Saudyjska chce przy taniej ropie przywrócić dyscyplinę w organizacji, której przewodzi, i odzyskać rynki, które utraciła. Co chce ugrać Rosja, niewykluczone, że kiedyś się dowiemy. Może wystarczy jej to, że niskie ceny zahamują szybki rozwój wydobycia ropy i gazu w Stanach. Dochody rosyjskiego budżetu są bowiem wysokie, sankcje Zachodu nie powaliły go na kolana, rosyjskie rezerwy walutowe szybko rosną, mogą spokojnie przeżyć ten czas niższych cen ropy i dochodów budżetu.

Rzeczywiście bowiem, jeśli strategia OPEC PLUS zostanie utrzymana, jej ofiarą będzie wydobycie w USA, dla którego niskie ceny to zagrożenie. Żeby zrozumieć, o co w tym rzeczywiście chodzi, warto sobie przypomnieć, jak twardo zareagował prezydent Trump w 2020 roku, gdy ceny ropy spadły poniżej 30 dolarów i amerykańskiemu przemysłowi naftowemu groziła katastrofa.

Ale dzisiaj nie ma jeszcze dramatu, a w maju zawita w Rijadzie Donald Trump. To będzie pierwsze państwo, które odwiedzi za swojej drugiej kadencji. Saudowie, płacąc słono za amerykańskie uzbrojenie i inwestując zarobione na ropie pieniądze w Ameryce, chcą rozegrać strategiczne interesy, jak choćby swój  program nuklearny. Niskie ceny ropy będą budowały miłą atmosferę, ułatwiającą porozumienie.

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ