Partner serwisu
Tylko u nas
08 kwietnia 2019

Zdaniem Szczęśniaka: Gorący gazowy grudzień

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Kwiecień, piękna słoneczna wiosna, kończy się gazowy sezon grzewczy, ale już dzisiaj trzeba pomyśleć o nadchodzącej zimie, a szczególnie o grudniu. Będzie to dla branży gazowej bardzo gorący grudzień.

Zdaniem Szczęśniaka: Gorący gazowy grudzień

W Polsce na razie cicho o tym, a przecież już z końcem grudnia wygasa jeden z dwóch gazpromowskich kontraktów - tranzytowy. Na jego podstawie, choć nieco skruszonej, ciągle stoi EuRoPol Gaz - polsko-rosyjska spółka, zarządzająca przesyłem gazu przez Polskę. Po ponad trzech latach rządów Prawa i Sprawiedliwości ze zdziwieniem można zauważyć, że pomimo hucznych zapowiedzi, nic z tym nie zrobiono. Spółka działa, gaz z Rosji do Niemiec spokojnie płynie. Ale w grudniu kończy się umowa międzynarodowa z 1993 roku - podstawa prawna tego błogostanu. Pamiętając, co działo się z negocjacjami z Rosją w latach 2001-2003, można domniemywać, że nikt nawet nie skala się wcześniejszymi negocjacjami z Gazpromem. I zostawi sprawę na ostatnią chwilę - może to dzisiejsza opozycja będzie musiała się borykać z tym trudnym partnerem. Dokładnie tak było w 2001 roku, kiedy wicepremier Steinhoff swojemu następcy zostawił na biurku dopiero co wysłany list do Rosjan z zapytaniem o renegocjację kontraktu jamalskiego. Jak wiemy, historia lubi się powtarzać, czasami jako farsa.

Ale to nie Polska jest głównym graczem w tym przyszłym przełomowym momencie dla europejskiego gazu. To Ukraina i kończące się w grudniu dwa kontrakty: tranzytowy i dostawczy. Z zakupów rosyjskiego gazu Ukraina już dawno zrezygnowała, kontrakt nie jest wykonywany. Co prawda Ukraińcy używają rosyjskiego gazu, jednak formalnie sprzedawany jest z Europy i Kijów płaci za niego zachodnim pośrednikom całkiem niezłą premię. A umożliwia to mechanizm znany i w Polsce - "odwrócony rewers". Jednak w grudniu oba kontrakty, a zwłaszcza ten ważniejszy i wykonywany - tranzytowy - wygasają. Co wtedy?

Już dzisiaj w Europie, ale też w Ameryce, jest to super gorący temat. Po pierwsze, Ukraina straci przy przerwaniu rosyjskiego tranzytu ogromne wpływy z opłat – między 2-3 miliardy dolarów rocznie czyli 2-3 procent PKB. Po drugie, przy fizycznym przerwaniu przesyłu powstanie problem realnego (a nie wirtualnego) przesyłu gazu, jego koszty po dostawach z Unii będą naprawdę znacząco wyższe niż dzisiaj. Gorączka walki o Nord Stream 2, której wymiar zarówno techniczny, biznesowy, jak i polityczny już na łamach KierunekChemia.pl opisywałem, spowodowana jest właśnie zakończeniem w grudniu sytuacji, gdy Ukraina była obowiązkowym wręcz gazowym pośrednikiem między Europą a Rosją. Tak więc Rosjanie gorączkowo kończą budowę rurociągu, a jego przeciwnicy twardo próbują go zatrzymać. A szef Gazpromu, Aleksiej Miller, stoicko powtarza, że w grudniu Nord Stream 2 zacznie dostarczać gaz.

Tę gorączkę widać nie tylko na Bałtyku, Rosjanie obchodzą Ukrainę także od południa. Budowa Turk Stream idzie tam znacznie sprawniej, pierwsza nitka już jest położona, druga już zbliża się do tureckiego brzegu, trwają prace nad przyłączeniem ich do systemu gazowego w Turcji i połączeniem ich z europejskim rurociągami gazowymi. Do dostaw rosyjskiego gazu z Morza Czarnego chcą się przyłączyć zarówno Grecja, jak i Bułgaria. Oba te kraje chętnie będą pobierać opłatę przesyłową, a że to setki milionów dolarów rocznie, więc konkurują o to, by przesył przechodził przez ich kraje.

Także na dalekim wschodzie trwa wyścig z czasem, który zakończyć się ma właśnie w grudniu 2019 roku. Rurociąg „Siła Syberii”, umożliwiający przesył 30 miliardów m3 rocznie (tyle, ile przesyła rurociąg jamalski przez Polskę) jest już w końcowej fazie budowy. Gazprom poinformował, że przyspieszył termin jego otwarcia i nie wystartuje on w końcu grudnia, ale pierwszego dnia tego miesiąca. To daje kolejny atut w euroazjatyckiej gazowej rozgrywce, wielki rynek chiński może wyssać z Rosji każdą ilość gazu, wstępne porozumienie o rozszerzeniu eksportu do 100 miliardów m3 rocznie jest już podpisane, negocjacje w sprawie drugiej nitki tego rurociągu także są już w toku. Europa będzie w dużo trudniejszej sytuacji, gdyż do dzisiaj jest jedynym rynkiem dostaw gazu rurociągami z Rosji, a tu wyrósł jej potężny i nienasycony konkurent.

U nas o tym wszystkim cicho. Żadnych rozmów, żadnych przygotowań. Węgry premiera Orbána już podpisały porozumienie z Rosją, gwarantujące im dostawy gazu nawet, gdyby przestał on płynąć przez Ukrainę. A przecież do Polski większość importowanego gazu rosyjskiego płynie właśnie przez Drozdowicze.

fot. 123rf.com
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ