Partner serwisu
31 lipca 2017

Zdaniem Szczęśniaka: Wejdą na ring czy rzucą ręcznik?

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Jak pisałem poprzednio do ustawy o zapasach gazu wprowadzono przepisy wydawałoby się absurdalne. Każdy prowadzący większą działalność handlową musi utrzymywać obowiązkowe rezerwy gazu. A jeśli robi to poza granicami kraju, w Unii Europejskiej, musi utrzymywać z nimi stałe połączenia przez cały czas swojej działalności, a nawet długo po jej zamknięciu. Musi je wykupić na sztywno i z nich nie korzystać - rury muszą stać puste! Ale jak się drugi raz zapłaci, to można z nich korzystać… Prawda, że od razu lepiej?

Zdaniem Szczęśniaka: Wejdą na ring czy rzucą ręcznik?

Absurd jest pozorny, tylko z punktu widzenia zdroworozsądkowej logiki racjonalności użycia zasobów. Przestaje być absurdem, gdy spojrzymy z  innego punktu widzenia. Jest to oczywista próbą chronienia PGNiG, na który zostały narzucone zabójcze wręcz obciążenia („Nie dociążajmy tak PGNiG”). Jedne z nich łatwo było nadrobić, zmieniając politykę „taniego gazu dla kuchenkowiczów”, prowadzoną przez premiera Tuska. Po prostu po 2015 roku, gdy ceny gazu spadły w ślad za ropą, nie przełożono na odpowiednie spadki rachunków dla najmniejszych odbiorców. Stąd i lepsze  wyniki naszego kolosa mimo utraty rynku.

I przed tą właśnie utratą rynku stara się chronić naszego rodzimego blue-chipa pełnomocnik Piotr Naimski. Narzucając dodatkowe koszty na konkurencję. Prostym bowiem efektem strategii dywersyfikacji i zakupów drogiego gazu w otoczeniu rynkowym jest utrata odbiorców, którzy zwracają się do tańszych dostawców. Kierują się bowiem logiką gospodarczą, nakazującą kupować produkty po niższej cenie, a nie polityczną, nie przywiązującą do ceny żadnej wagi.

Wprowadzone dodatkowe obciążenia odcinają konkurencji możliwość wykorzystania dostępnych zasobów, dających im przewagi konkurencyjne, takie jak niższe koszty wynajęcia pojemności magazynowych. W październiku, gdy wejdą zarówno przepisy z ubiegłego roku, jak i nowa ustawa, rynek się zmieni. Mniej będzie miejsca dla handlujących jedynie gazem, którzy być może będą musieli zamknąć swoją działalność. Ale to jedynie wtedy, gdy PGNiG postanowi wypchnąć ich z rynku przez obniżanie cen. Wtedy będzie mogło powiedzieć: „Ceny nie poszły w górę, odzyskaliśmy rynek”. Same sukcesy. I rzeczywiście – firmy handlowe się zwiną, przedstawicielstwa zagranicznych traderów nawet nie zauważą tej straty, gorzej z polskimi przedsiębiorcami, którzy weszli na te lotne piaski powstającego w Polsce rynku gazu. W drugiej wersji strategii możliwe jest tolerowanie konkurencji, która będzie miała wyższe koszty, więc nie będzie tak dokuczliwa, ale za to realizowanie wyższych zysków przez „zasiedziałego gracza”. Wtedy może powiedzieć: „No patrzcie konkurencja istnieje, nie zabiliśmy ich, a ceny… to rynek się zmienił przez ten czas”.

Dla fachowców będzie to widoczne – wskaźnikiem jest  różnica między cenami niemieckich giełd a notowaniami na TGE. Ten dyferencjał zwiększył się w ostatnich latach znacząco, jak podał Hermes Energy, w ciągu roku urósł z 5,92 zł/MWh do 9,74 zł.

Oczywiście nie wiemy, jak będzie wyglądała strategia największego gracza, a już teraz trzeba się zdecydować, czy wchodzimy na ten ring z największym. W tym tygodniu trzeba się zdecydować, czy wejść na ring, czy rzucić ręcznik.

Czekamy na decyzje. Ale to nie powinno niektórym zepsuć wakacji, więc miłego…

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ