Partner serwisu
22 września 2022

Techniczne problemy Nord Stream 1

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Wiele razy opisywałem przygody, jakie spotkały Nord Stream 2, ostatnio tutaj. Jak wiadomo, od początku roku leży on na dnie Bałtyku zapełniony gazem i czeka na decyzję niemieckich władz o dołączeniu do systemu przesyłowego. W przeddzień wojny ukraińskiej Niemcy jeszcze mocniej zamrozili ten stan oczekiwania, przerywając urzędową procedurę dopuszczenia. Tak więc na brzegu Europy czeka pod parą rurociąg, gotowy natychmiast podawać gaz ziemny.

Techniczne problemy Nord Stream 1

Czeka cierpliwie, a na scenę powrócił jego starszy brat bliźniak - rurociąg Nord Stream 1, który ruszył w 2011 r. I to z powodu technicznych wyzwań, którymi P.T. Czytelnicy KierunekChemia.pl z pewnością są zainteresowani.

Rurociąg Nord Stream 1 (1224 km, 55 mld m3/r) zaczyna się w stacji przesyłowej Portowaja, niedaleko Sankt Petersburga. To chyba największa na świecie taka instalacja, pracuje tam 6 wielkich turbin (każda mocy 52 MW) i dwie mniejsze (27 MW). Oczywiste też, że urządzenie takie ma okres gwarancyjny (25 tysięcy godzin = ok. 3 lat), a potem konieczny jest kapitalny remont. W normalnym trybie pracuje 5 turbin 52 MW, jeden jest w rezerwie, a dodatkowo jest „gorąca rezerwa” – dwie mniejsze turbiny 27 MW. Wykorzystywane są one do zasilania pomp tłoczących gaz w przypadku awarii bądź przeglądu głównych, co zwykle zdarzało się co 2-3 lata.

Jak wszystkim wiadomo :) turbiny są niezbędne w stacjach pomp dla wytwarzania ciśnienia i przesyłania gazu. Służą zarządzaniu szybkością przepływu i ciśnieniem w rurociągach. Bez nich one nie mogą pracować, rurociągi oczywiście.

Turbina, która zrobiła taką karierę to SGT-A65, wg rosyjskiego nazewnictwa „nr 073”, produkt Rolls-Royce, przekonstruowany silnik lotniczy. Turbina SGT-A65 to duża rzecz: 12 metrów długości i 20 ton. Wyprodukowano ją w Kanadzie, w brytyjskiej firmie Industrial Turbine Company Limited (Siemens wykupił tę działalność Rolls-Royce w 2014 r.). Także tam wykonywano remonty.

W połowie czerwca się zaczęło - Gazprom obniżył przesył gazu przez rurociąg Nord Stream 1. Powód: nie wróciła z Kanady jedna z turbin, nr 073. Jak bowiem powszechnie wiadomo, urządzenia wymagają czasami przeglądu i remontu. I tak też stało się jeszcze przed wojną ukraińską. Turbina została w grudniu 2021 r. wysłana do remontu w Montrealu, miała wrócić w maju. Trudno było wtedy przewidzieć, że huragan sankcji, blokad, zakazów itd. itp. tak zaszaleje. Kanada jako jedyne państwo zachodu objęła sankcjami Gazprom i to stało się przyczyną zablokowania turbiny. Dodatkowo podstawą dla jej konstrukcji był silnik lotniczy Rolls-Royce, co jeszcze wprowadziło ją do kategorii towarów podwójnego przeznaczenia (cywilno-wojskowego).

Po przykręceniu kurka na Nord Stream eksport rosyjskiego gazu ułożył się dość równomiernie w trzech kanałach tranzytu. Przez Ukrainę Gazprom przesyłał 42 mln m3/dzień, przez Turecki Potok – 39 mln, a przez Bałtyk 32 mln. Tylko polski Jamał był wykluczony i stał pusty. Importujemy przezeń jedynie niewielkie ilości rosyjskiego gazu z Niemiec.

Rząd niemiecki zareagował dość szybko - 7 lipca zwrócił się do Kanady o zwolnienie turbiny spod sankcji. Negocjacje trochę jednak trwały, choć wicekanclerz Habeck apelował: „potrzebujemy Nord Stream 1 do zapełnienia naszych magazynów”.

Ale 14 lipca nastąpiła eskalacja, zatrzymano pracę jeszcze jednej turbiny, następnego dnia – kolejnej. O ile standardowo NS1 przesyła 167 mln m3/dziennie, teraz przesył spadł do 67 mln. A że NS1 zaspokajał wcześniej (2021 r.) 15% europejskich potrzeb gazowych - ruszyła winda cenowa w górę na giełdach. Pytanie tylko, czy to był główny cel zagrywki Gazpromu czy jedynie colletaral damage.

Kanada zajęła więc w końcu oficjalne stanowisko, pozwalając na jej wywiezienie i 17 lipca turbina wyleciała samolotem (byle szybciej) z Kanady do Niemiec. Do Rosji miała dotrzeć na promie i przez Helsinki do stacji Portowaja, która położona koło wsi Torfianowka, leży 20 kilometrów od granicy z Finlandią.

Już już spodziewano się, że za tydzień wszystko ruszy. Ale popełniono błąd, przesyłając turbinę nie bezpośrednio do Rosji, jak to było przewidziane w kontrakcie, a do Niemiec. I wtedy rozpoczęła się rosyjska kontrofensywa.

Jak się zakończyła? O tym TUTAJ

źródło: Andrzej Szczęśniak
fot. 123rf.com/zdj. ilustracyjne
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ