Partner serwisu
10 lipca 2014

Chińskie dylematy efektywności

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Chińczycy startowali w branży energii odnawialnej z (wydawałoby się) straconych pozycji. Gdy w latach 80. otwierali rynek dla Ameryki i zachodu – byli kompletnie zapóźnieni technologicznie i biznesowo. A energii potrzebowali ogromne ilości, więc otworzyli swój rynek na napływ nowych urządzeń i technologii.

Chińskie dylematy efektywności

Gdy po kilku latach obeznali się z tematem, przystąpili do własnego rozwoju tej nowoczesnej gałęzi gospodarki, zwanej „zieloną energią”. Dostarcza ona urządzeń, które z powszechnie i bezpłatnie dostępnych zasobów natury (wiatru, słońca) produkuje energię, wypierając surowce kopalne, które dość często trzeba importować.

Decyzja o samodzielnym rozwoju przemysłu „zielonej energii” przyniosła ogromny sukces – Chiny stały się największym producentem na świecie urządzeń solarnych i wiatrowych, zagospodarowały własny  - najpotężniejszy rynek energii odnawialnej (29% światowych mocy w 2013) i stały się globalnym liderem w eksporcie urządzeń. To właśnie wejście chińskiego smoka spowodowało gwałtowny spadek cen urządzeń.

Jednak taka decyzja nie mogła obyć się bez problemów. Jednym z nich jest efektywność działalności. Jeśli ktoś coś robi od wielu lat, jest liderem, opanował temat najlepiej, to trudno by „nowy”, zielony w temacie – był lepszy. I ten właśnie słaby chiński punkt pokazany jest w bardzo pouczającej infografice amerykańskiego think tanku Wilson Center. Grafika ta pokazuje, że energia z wiatru nie rośnie (przekreślone), ale marnuje się w Chinach.

Pokazuje ona, że w 2010 roku aż 30% źródeł nie było podłączonych. Chińczycy budując bardzo szybko, nie nadążali podłączać nowych wiatraków do sieci. Amerykanie bardzo martwią się tym marnotrawstwem, i podają, że firmy produkujące energię straciły w 2012 roku ponad 1,6 miliarda dolarów. Oczywiście, Amerykanie mając większe doświadczenie w tych sprawach zrobiliby to lepiej, z większą efektywnością, bez takich strat.

Jednak Chińczycy postawili na swoim. To także jest pokazane na infografice, gdy w 2005 roku niewielki jeszcze rynek był w 82% zajęty przez zagranicznych dostawców, a 4 lata później – na znacznie większym już rynku – ich udział spadł do 14%. Na późniejszym ogromnym wzroście wewnętrznego popytu Chiny zbudowały własny nowy przemysł, który zawojował cały świat.

Chińczycy musieli przecierpieć chwile nieefektywności, ochronić się przed zagraniczną konkurencją (trwało to zaledwie kilka lat), by stać się światowym liderem. Gdy się już nauczyli jak to robić, efektywność wykorzystania wzrosła dość szybko (w 2013 już tylko 11% źródeł nie było podłączonych do sieci). Ale bez tych kilku lat nieefektywności byliby zwykłym rynkiem sprzedaży instalacji słonecznych i wiatrowych, któremu powinno wystarczać ich instalowanie i utrzymywanie. Woleli jednak mieć centra zysków u siebie. I wygrali.

Źródło grafiki: Wilson Centre

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ