Zdaniem Szczęśniaka: To był ciekawy rok w paliwach
Ubiegły rok był ciekawym czasem w sektorze paliwowym, nie można powiedzieć, żebyśmy się nudzili.
Zaczął się od wielkiego cenowego manewru podatkowego, gdy nie dano odczuć kierowcom potężnego (około złotego na litrze) wzrostu VAT-u, a jego koniec to operacja wyborcza, której koniec opisałem w tekście "Ropa w dół, paliwa w górę... Ki diabeł?"
. Nakładająca się na to wybuchowa sytuacja międzynarodowa doprowadziła do dużych napięć na rynku, rok 2023 był bowiem rokiem odwrócenia się od rosyjskich źródeł surowców i produktów. Ale polska branża paliwowa dała sobie radę tymi wyzwaniami.
Z pewnością najważniejszą informacją z samego rynku paliw był mocny wzrost konsumpcji. W 2023 roku zużyto w Polsce o 6,5 procent więcej paliw niż rok wcześniej.
To fenomen w energetycznym krajobrazie Polski. Inne źródła odnotowały spadek zużycia. Energii elektrycznej zużyliśmy 168 terawatogodzin - o 3,4 procenta mniej niż w 2022 r. Z gazem podobnie, po trzech kwartałach 2023 r. zużycie (11,7 mld m3) było mniejsze o jeden procent. Już nie mówiąc o węglu – zapotrzebowanie było aż o 12% mniejsze niż w 2022 r.
Z pewnością podstawą tego boomu była wciąż rosnąca ilość pojazdów. Otóż w ubiegłym roku przybyło ponad 430 tysięcy samochodów osobowych. Bierzemy pod uwagę liczbę netto, bez tzw. "martwych dusz". Ale to przyrost tylko o 2,2% (po polskich drogach jeździ 20,1 miliona pojazdów), a wzrost konsumpcji jest 3-krotnie wyższy. Jeszcze mocniej rosła liczba samochodów ciężarowych i autobusów, tak nowo rejestrowanych (+3,5%), jak i importowanych (+6,6%), szczególnie nam przybyło autobusów. Podobne rekordy zanotowano w 2022, a wcześniej w 2021 roku.
Być może konsumpcję krajową wspomogła turystyka paliwowa na zachodnich i południowych granicach. Przez pewien czas ceny w Polsce były niższe niż u sąsiadów, co spowodowało masowe tankowania zagranicznych samochodów w przygranicznych stacjach, nawet do kanistrów. Z pewnością też wzmożony ruch sprzętu wojskowego na Ukrainę przyczynił się do zwiększenia zużycia.
Najbardziej dynamicznie rosła sprzedaż benzyn – o 13%, później LPG – o 7% i oleju napędowego - o 5%. Ta dynamika nie zmieniła proporcji konsumpcji paliw w Polsce. Dominuje paliwo transportu ciężarowego, zużywamy głównie olej napędowy – to 61% wszystkich paliw z ropy naftowej (łącznie z olejami grzewczymi i paliwem lotniczym). Gdy zużycie ON wyniosło 23,3 miliarda litrów, prawie 3-krotnie mniej spaliliśmy benzyn (8 miliardów litrów).
Nastąpiło dość niespodziewane przesunięcie w strukturze sprzedaży na rynku. Otóż wielkie firmy paliwowe, skupione w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (autora statystycznego raportu rocznego, podstawy tego artykułu), prowadzące 58% stacji paliw w Polsce, straciły udziały rynkowe w sprzedaży. W benzynach spadły z 74% udziału w rynku do 70%, a w oleju napędowym – z 58% do 54%. Dość niespodziewany obrót spraw.
To tyle o zużyciu, zajmijmy się dostawami paliw w 2023 roku.
Tutaj dużo gorsza wiadomość: uzależnienie importowe Polski pogłębia się. Rafinerie przerobiły 26,7 miliona ton ropy, o 1 procent mniej. I była to głównie ropa z Arabii Saudyjskiej (45% dostaw), która, wspólnie z norweską (35%), zastąpiła objęte embargiem rosyjskie dostawy. Z tej ropy wyprodukowano 28,1 mln ton produktów (jak widać – o 1,4 miliona ton więcej niż zużytej ropy, ale w Polsce blendowanie paliw z biokomponentami uważa się też za produkcję…).
Charakterystyczne są zmiany w strumieniu produktów rafineryjnych. Uzysk olejów napędowych, produktu o najwyższych marżach, zmniejszył się o 1,3 miliarda litrów (7%), gdy produkcja benzyn zwiększyła się o 0,3 mld litrów, a ciężkich olejów – o 0,8 mld l (aż o 46%). A ciężkie oleje trzeba prawie w całości eksportować i generalnie traci się na nich duże pieniądze (marża na nie jest ujemna). To pokazuje, jakie efekty produktowe przyniosła zmiana surowca z rosyjskiego na saudyjski i norweski.
Zwiększoną konsumpcję trzeba było (przy minimalnie mniejszym przerobie ropy) zaspokoić zwiększonym importem. Generalnie zwiększył się on o 22%. Największy wolumen importu to olej napędowy, którego sprowadziliśmy 7,8 miliardów (netto, po odjęciu eksportu), czyli o 27% więcej niż w ‘22, gdy zaimportowano 6,2 mld. To przy 17,2 mld litrów produkcji oznacza, że 39% zużywanego ON pochodzi z importu. Kiedyś głównie z Rosji, teraz z całego świata. Benzyn importujemy znacznie mniej – 1,7 miliardy litrów, w połowie z Niemiec. Oczywiście największe „uzależnienie” odczuwamy w gazie płynnym LPG, którego import stanowi 83% zużycia krajowego. Do tej pory importowaliśmy z Rosji, ale z końcem roku trzeba będzie wykonać potężny manewr i przerzucić się na zupełnie innych (choć może nie do końca) dostawców.
Konieczne trzeba zwrócić uwagę na fakt, że przez ostatnie dwa lata staliśmy się eksporterem paliw. Jeśli porównać eksport ON sprzed wojny na Ukrainie (0,28 miliarda litrów) i eksport w 2023 r. - 1,9 mld l, mamy 7-krotny wzrost. Jeszcze mocniej to widać w LPG – z 0,09 mld litrów w 2021 podskoczyło do 1,14 miliarda – to aż 13-krotny wzrost. Praktycznie wszystko poszło na Ukrainę - aż 90% eksportu benzyn i 70% oleju napędowego.
Tak, w dużym skrócie, wyglądałaby panorama polskiego rynku paliw w 2023 roku.