Partner serwisu
Tylko u nas
25 marca 2024

Zdaniem Szczęśniaka: Nawozy pod presją… rosyjską?

Kategoria: Aktualności

Gdy 23 sierpnia 2022 roku Azoty z powodu wysokich cen gazu musiały wstrzymać produkcję nawozów, media donosiły: "Azoty padły ofiarą rosyjskich działań... Gazprom i Rosja uderzyły w Grupę Azoty. Cała Europa ma potężny problem". Oczywiście, kulą w płot…

Zdaniem Szczęśniaka: Nawozy pod presją… rosyjską?

Ale prawie dwa lata minęły, na rynku nawozowym dzieją się ciekawe rzeczy. Też mamy wskazywanie na wschód jako przyczynę kłopotów, to z analizą naszego polskiego podwórka poczekajmy do ogłoszenia wyników Azotów. Popatrzmy na Europę. Na europejski rynek wróciły rosyjskie nawozy i temu zjawisku na razie się przyjrzyjmy.

Jak to się stało? Natychmiast po wprowadzeniu unijnych sankcji wobec Rosjan – właścicieli przedsiębiorstw i banków, obsługujących transakcje, w europejskich portach „zaaresztowano” ponad ćwierć miliona ton nawozów. To pierwsze uderzenie w nawozy było mocne, chociaż nawozy nie podlegały bezpośrednio sankcjom. Jednak właściciele rosyjskich koncernów nawozowych – EuroChim, Uralkalij, FosAgro czy Akron, zostali obłożeni personalnymi sankcjami w Europie, Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii. Robienie z nimi interesów było zakazane.

Jednak do akcji natychmiast wkroczyła Organizacja Narodów Zjednoczonych żądająca, by tak rosyjskie jak i ukraińskie zboża i nawozy mogły swobodnie docierać na rynek światowy. USA oficjalnie już w lipcu '22 wyjaśniały swoją pozycję, że w żadnym razie sankcjami nie są objęte eksport żywności czy nawozów z Rosji. Instytucje finansowe zapewniano, że opłaty z handel towarami rolnymi (w tym nawozami) można przeprowadzać przez SWIFT i nie podlegają sankcjom.

Podobnie Europa, po pierwszym ataku wycofała się z restrykcji. W grudniu 2022 r. kanclerz Scholz obiecał, że Unia nie będzie przeszkadzać w handlu rosyjskimi nawozami, gdyż to kluczowa sprawa dla bezpieczeństwa żywnościowego świata. Pod koniec roku powoli zaczęto „zwalniać” zarekwirowane ładunki nawozów w portach, jednak do tej pory prawie sto tysięcy ton jest w nich uwięzione. Zachód ugiął się pod naciskiem wszystkich tych, dla których scenariusz odcięcia od rosyjskich nawozów, oznaczał głód.

Pomimo 12 pakietów sankcji unijnych, wymiana towarowa z Rosją nie zniknęła. Choć handel Europa - Rosja ledwo się bowiem tli, wartość obrotów spadła 5-krotnie (-82%). Co ciekawe, z wielu grup produktów, w których wschodnie dostawy utraciły znacznie (jak choćby udział rosyjskiej ropy i paliw, który z 28% spadł do 3% całości importu naftowego), jedynie nawozy w ostatnim roku prawie wróciły do poprzedniego udziału. Gdy w 4Q21 Rosja miała 32% udziału w unijnym imporcie nawozów, po zmrożeniu relacji w 4Q22 było to 20%, tak w 4Q23 roku wróciło do 25%. Towarzyszyły temu oczywiście potężne wahania cen.

Nic dziwnego, że wraca. Rosja jest światowym liderem eksportu nawozów zajmując 1/6 globalnego rynku nawozów potasowych i 1/10 azotowych. Nawet wojna handlowa z Zachodem nie odebrała Rosji tej pozycji. Wciąż jest też drugim (po Chinach) ich producentem. Przekierowano eksport na kraje zaprzyjaźnione, przede wszystkim Indie, które 3-krotnie zwiększyły zakupy rosyjskich nawozów i stały się największym rosyjskim rynkiem eksportowym. Podobnie zresztą, jak w ropie naftowej. Zakupy nawozów (oferowanych przez rosyjskich sprzedawców z dużymi upustami cenowymi, wymuszonych zachodnim bojkotem) zwiększyły także Chiny i Brazylia i inne kraje Azji. Gdy sytuacja w EU się znormalizowała, zaczęli i tutaj wracać.

Nie ma więc jakiejś tragedii, zalewu europejskiego rynku importem ze wschodu. Ale jest coś, co obniża zyski europejskich i polskich producentów.

O tym za tydzień…

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ