Partner serwisu
07 maja 2018

Zdaniem Szczęśniaka: Drogi gaz z Rosji? Na pewno?

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Ceny importowanego gazu to bardzo gorący temat. Przez lata jak mantrę powtarzano, jak to drogo kupujemy gaz ze wschodu, więc dzisiaj wszyscy są o tym głęboko przekonani. Jednak czas płynie i sprawy mają się dzisiaj inaczej.

Zdaniem Szczęśniaka: Drogi gaz z Rosji? Na pewno?

Rzućmy okiem na historię. Wiele lat temu sytuacja była korzystna dla nas, wszelkie dane publiczne i branżowe świadczą o tym, że ceny gazu dla Polski były niższe niż dla Niemiec. To efekt współpracy – budowy rurociągu Jamalskiego przez Polskę (umowa stulecia w 1993 r.) i kontraktu PGNiG z Gazpromem z 1996 r.

W późniejszych negocjacjach 2006 r. utraciliśmy jednak 10-procentowy rabat, awansując bardzo wysoko w rankingu najwyższych cen gazu z Gazpromu. A potem nastąpiło fatalne połączenie – potężny wzrost cen ropy (a ceny gazu były liczone według nich) i brak rozmów z partnerem handlowym. Jak widać na załączonej grafice z materiałów PGNiG, ceny w 2012 r. dramatycznie odstawały do innych odbiorców europejskich. Gdy w Niemczech gaz rosyjski kosztował 379 dolarów za 1000 m3, to w Polsce – 526 $.

Ta ogromna różnica wynikała głównie z tego, że nikt nie przewidywał w ubiegłym wieku takich wzrostów cen ropy (czysto spekulacyjnych) i nie zabezpieczał się w kontraktach. Więc zachodni partnerzy Gazpromu rzucili się do renegocjacji formuł cenowych, a my tymczasem byliśmy zajęci innymi problemami. Musieliśmy łatać dziury w zaopatrzeniu kraju w gaz i mimo że nasza pozycja była bardzo słaba, w 2010 r. oprócz dostaw gazu udało się wynegocjować przynajmniej niewielkie (około 1,5%) obniżki cen dostaw.

Do poważnych rozmów wróciliśmy w owym nieszczęśliwym 2012 roku i wtedy wynegocjowaliśmy z Gazpromem znaczące (około 20%) obniżki cen importu, co widać na powyższym wykresie. Negocjacje przeprowadzane pod rządami premiera Pawlaka, zmieniały także formułę cenową, która obecnie w dużo mniejszej części uwzględnia notowania ropy, wyważając cenę w połowie wg notowań europejskich. W ten sposób nasze ceny kontraktowe się zeuropeizowały.

Dzisiaj polskie ceny zakupu gazu z Rosji nie odbiegają od średniej europejskiej. Pokazuje to zestawienie, wykonane przez Bloomberga na podstawie danych rosyjskiego urzędu statystycznego, gdzie dostępne są dane o ilościach i wartości eksportu produktów do różnych krajów.

Widać że Polska w ubiegłym roku z ceną 197 dolarów za 1000 m3 plasuje się w drugiej połowie peletonu cenowego. To dokładnie średnia cena sprzedaży przez Gazprom w Unii Europejskiej w 2017 r. Tak więc mówienie dzisiaj o „drogim rosyjskim gazie” nie ma podstaw. To sprawa historyczna, warto z niej wyciągnąć wnioski, gdyż zbliża się moment, gdy kontrakty (tranzytowy w 2019 i importowy w 2022 roku) wygasną.

Oczywiście zawsze można porównywać się z Niemcami, co zresztą robią polscy politycy. Jednak warto pamiętać, że nasz zachodni sąsiad to największy odbiorca rosyjskiego gazu, przeprowadzający wspólnie z Rosją bardzo trudne inwestycje na ogromną skalę. Nowe nitki transportu gazu - Nord Stream, tak „jedynka” jak i dzisiaj już budowana „dwójka” - to projekty narażone na huragan politycznej krytyki. Jednak jeśli przetrwa się tę burzę, zyskuje się wymierne korzyści. Tani gaz dla gospodarki, ominięcie niepewnych pośredników w tranzycie, a z drugiej strony rynek zbytu dla własnych produktów. Tak buduje się mocną gospodarkę.

fot. 123rf.com
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ