Partner serwisu
Tylko u nas
04 grudnia 2023

Zdaniem Szczęśniaka: Technologiczna droga przez mękę

Kategoria: Aktualności

Dojście do własnej, rosyjskiej technologii skraplania było krytycznym punktem, umożliwiającym rozwinięcie wydobycia i eksportu arktycznego gazu. I dokonał tego wcale nie państwowy potentat Gazprom, a prywatny rosyjski koncern Novatek. Nie było łatwo. 

Zdaniem Szczęśniaka: Technologiczna droga przez mękę

W poprzedniej analizie "Nowy gracz w technologiach skraplania gazu" opisałem potencjał surowcowy i logistyczny rosyjskiego arktycznego gazu ziemnego, który teraz wkracza na globalne rynki w postaci LNG.

Jego eksport ruszył w 2009 r. i oparty był na zagranicznych technologiach skraplania. Na Sachalinie 2 (Gazprom) zainstalowano linię Shella, na Jamał LNG (Novatek) – amerykańskiego Air Products.

Jednak od kilku lat technologie wielkotonażowego skraplania są w centrum wojny gospodarczej między Zachodem a Rosją. Dlatego najnowszą instalację, Arctic LNG-2, Rosjanie musieli postawić już samodzielnie. Z powodu wojny na Ukrainie światowi liderzy, którzy mieli zbudować instalacje, dostarczyć urządzenia (turbiny - amerykański Baker Hughes,   kompresory - niemiecki Siemens, a wymienniki ciepła - Linde) wycofali się z inwestycji, a nawet przerwali dostawy części zamiennych.

Jeśli więc rosyjski LNG miał wyjść na rynki światowe, trzeba było dopracować się własnych rozwiązań. Zaczęto więc krok po kroku starać się dorównać w jakości rozwiązań, a potem zastąpić najlepszych zachodnich dostawców technologii.

Liderem w tym wyścigu z Zachodem został prywatny koncern Novatek, którego właścicielem jest Leonid Michelson. Już przy pierwszej wielkiej inwestycji w "Jamał LNG" Novatek rozpoczął proces „importozamieszczienia”, czyli zastępowania importu własnymi rozwiązaniami. Już na terminalu Jamał LNG udało się osiągnąć 50 procent lokalizacji. Co to oznacza? Że połowa wydatków popłynęła do rosyjskich firm. A pracowało ich tam ponad 700.

Tam właśnie powstał pierwszy rosyjski blok skraplania - „Arktyczna Kaskada”. Jego uruchomienie to była droga przez mękę przełamywania technologicznego zapóźnienia. Wiele lat prób, opóźnień i porażek, wielokrotnego odkładania uruchomienia, walki z niską jakością rosyjskich komponentów. W końcu przełamano trudności, uruchomiono ostatnią linię Jamał LNG, choć nie była ona jeszcze technologią wielkotonażową – mogła przerobić 0,95 mln ton LNG rocznie, gdy inne bloki Jamał LNG – aż 5,5 mln ton.

Jednak już wtedy miała ona znaczącą przewagę nad zachodnimi konkurentami. Dotychczasowe technologie bowiem, powstawały dla pracy w wysokich temperaturach Afryki czy Bliskiego Wschodu, dlatego stosowany jest wieloetapowy proces schładzania gazu. W arktycznych mrozach to znacznie prostsze i wymaga mniej energii. Warto bowiem wiedzieć, że na skraplanie metanu traci się 25% gazu, co oprócz drogich technologii jest podstawą tak wysokich kosztów tej operacji.

Novatek, prywatny koncern naftowy, stał się liderem rozwoju technologii LNG. Dopracował się własnej technologii wielkotonażowego skraplania gazu - "Arctic Mix", mogący przerabiać 6,6 mln ton LNG rocznie. Opatentowano ją, gdyż stosuje jako jedyna w świecie grawitacyjną metodę skraplania. Przy tym jest zużywa aż o 30% mniej energii na skroplenie metanu, czyniąc oczywiście ten proces znacznie tańszym. Ma się zmieścić z kosztami poniżej dwóch dolarów za MBtu. Porównując to z poprzednim terminalem Jamał LNG (17,4 mln ton rocznie), który kosztował 27 miliardów dolarów, gdzie koszty skraplania wynoszą 2,85 $/MBtu.

Oprócz niższych kosztów operacyjnych, udało się Novatekowi obniżyć koszty kapitałowe. To dzięki nowej technologii prefabrykacji całych bloków instalacji skraplających. Nie są one już budowane na miejscu (ogromne koszty palowania gruntu itd...), ale są produkowanych seryjnie w Murmańsku i umieszczane w potężnych betonowych zbiornikach. Później są transportowane morzem i zatapiane na płytkim szelfie.

Sama technologia skraplania to jeszcze nie wszystko. Potrzebne są turbiny wysokich mocy (90-130 MW), nad którymi pracuje najważniejszy rosyjski koncern technologiczny – Rostech. Produkcję kriogenicznych pomp opanowuje Rosatom – globalny lider energii nuklearnej. Te urządzenia pracują zanurzone w płynnym gazie o temperaturze poniżej minus 160oC. To wyzwanie technologiczne na skalę kosmosu. Przyłączył się także Rosnieft, dostarczając szerokie na 5 metrów blachy walcowane z inwaru – stali niklowej z dodatkiem węgla i chromu, która ma bardzo niski współczynnik rozszerzalności cieplnej i dlatego używa się jej do budowy kriogenicznych zbiorników LNG. Te zaczynają być budowane przez rosyjskie stocznie, gdyż koreańskie stocznie odmówiły realizacji zawartych kontraktów.

Swój wkład dodaje państwo, rosyjski arktyczny LNG został na pierwsze lata nie tylko zwolniony z podatków (od wydobycia, a także 30% podatku eksportowego), ale także wsparty państwowymi funduszami. Do tego dochodzą kolosalne nakłady na arktyczną infrastrukturę, jak koleje, rurociągi, energia czy największe przedsięwzięcie - Północną Drogę Morską, dzięki której gaz już płynie do Europy, a niedługo ma cały rok płynąć arktycznymi morzami do Chin i Azji.  To dla państwa koszt rozwoju nowej branży, duże ryzyka, duże koszty początkowe, więc trzeba obniżyć bariery wejścia. 

Rosja zdobywa Arktykę, pokonując potężne wyzwania, także technologiczne. Ale kiedy to pionierzy mieli lekko?

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ