Partner serwisu
Tylko u nas
09 września 2015

Cezary Pazura: Czy chciałbym być chemikiem?

Kategoria: VIII Konferencja Remonty i Utrzymanie Ruchu w Przemyśle Chemicznym

– W liceum nie miałem żadnych problemów z chemią, a tablicę Mendelejewa znałem na pamięć. Myślę, że to zasługa w głównej mierze pani profesor, która w podstawówce nie tylko zachęcała nas do tego przedmiotu, ale również dobrze uczyła – mówi Cezary Pazura, który wspomina lekcje chemii i opowiada o swoim spojrzeniu m.in. na remonty i utrzymanie ruchu w przemyśle chemicznym.

Cezary Pazura: Czy chciałbym być chemikiem?

Czym jest dla pana chemia?

Większości chemia kojarzy się z trucizną, dodatkiem do żywności, konserwantem. Dla mnie to coś niesamowitego, bez chemii nie byłoby nas –  jesteśmy przecież z węgla, wody... no i odrobiny krzemu.

Niektórzy czasem mają jeszcze w sobie alkohol…

Ale to tylko po to, żeby lepiej i mocniej wiązało (śmiech). A tak na poważnie, to z chemią mam pewne doświadczenia. W miejscowości, w której mieszkałem, czyli Niewiadowie, był bowiem zakład, w którym z nitrogliceryny wytwarzano ładunki wybuchowe. Zdarzało się więc, że szyby leciały w całym osiedlu! Moi koledzy, zaraz po szkole, chętnie przyjmowali się tam do pracy, gdyż w dziale, który nazywał się „Laminaty” i w którym były bardzo toksyczne rzeczy, można było dobrze zarobić.

Ponadto moją sąsiadką była pani profesor od chemii, tak więc byłem z chemii bardzo zdolnym uczniem.

Czyli miło wspomina pan lekcje chemii?

Bardzo miło. W liceum nie miałem żadnych problemów z chemią, a tablicę Mendelejewa znałem na pamięć. Myślę, że to zasługa w głównej mierze pani profesor, która w podstawówce nie tylko zachęcała nas do tego przedmiotu, ale również dobrze uczyła, więc w szkole średniej nie mieliśmy żadnych problemów. Pamiętam, jak tłumaczyła wiązania CO i CO2, ile tych „rączek” z węgla wychodzi do tlenu, a ile zostaje z boku…

Nad jedną rzeczą tylko ubolewam – mieliśmy mało doświadczeń, w porównaniu do dzieci uczących się w mieście, dlatego też interesowałem się programami telewizyjnymi, które krzewiły wiedzę i pokazywały bogatą szkołę miejską, gdzie doświadczenia były na porządku dziennym. U nas, na wsi, więcej było teorii, niż praktyki – wszyscy wiedzieli tylko jak się pędzi bimber i znało się wzór C2H5OH.

Wkrótce będzie mógł pan sobie przypomnieć czasy szkolne…

Tak, z uwagi na dzieci. Człowiek uczy się bowiem dwa razy w życiu: najpierw sam, a potem jak ma potomstwo. Ciekaw jestem, czego teraz uczy się w szkole, bo sam zatrzymałem się na chemii, kiedy jądro atomu zbudowane było z elektronów, protonów i neutronów, a w tej chwili mamy jeszcze kwarki – końca nie widać!

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ