Partner serwisu
30 stycznia 2024

Zdaniem Szczęśniaka: Cofanie atomowego zegara

Kategoria: Aktualności

Proces wycofywania się rakiem z energetyki jądrowej rozpoczął się już w listopadzie, gdy jeszcze stary rząd sprawował władzę. Już wtedy ekipa premiera in spe naciskała na amerykańskie firmy Westinghouse (technologia) i Bechtel (projekt i budowa), żeby wzięły na siebie co najmniej 30% ciężaru inwestycji, czyli objąć udziały, a nie tylko pomagać w kredytowaniu. Nowa władza chce wyjść z zaułka, w jakim znalazł się nasz program atomowy.

Zdaniem Szczęśniaka: Cofanie atomowego zegara

Polskę ogarnęła bowiem przez ostatnie lata nuklearna gorączka. Szczególnie dobrze widać to w sprawie SMR-ów (small modular reactors, małe reaktory nuklearne). Media wypisywały niestworzone rzeczy, snuły oszałamiające perspektywy, rozwijane przez polityków i prezesów wielkich korporacji. Pokazywano mapy Polski gęsto usiane małymi atomowymi reaktorami. To one właśnie już, już, za chwilę miały dostarczać energii i rozwiązać wyzwania energetyki wkraczającej w świetlaną erę "czystej energii". Czysta fantastyka.

Ten stan swoistego transu przypominał mi nie tak dawną, bo tylko sprzed 15 lat, gorączkę gazu łupkowego. Tamta skończyła się wielką klapą. Śmiech ogarnia, gdy czyta się ówczesne tytuły, zapowiedzi, obietnice. Niestety, dzisiejsza gorączka SMR-ów bardzo przypomina mi tamtą, choć przypomniałbym tylko, że wielka klapa to była w Polsce, a Ameryka dzisiaj kwitnie jako producent gazu z trudnych złóż, więc tu klapa, tam sukces...

Ale chyba już po gorączce. Dlaczego? Gdyż nastał nowy rząd z innymi planami na polską energetykę.

Nie ma się co dziwić, nie spodziewałem się niczego innego. 8 lat starań poprzedniej władzy nie posunęło bowiem zbytnio do przodu energetyki jądrowej w Polsce. Oczywiście oprócz zdecydowanych, ale dość mętnych zobowiązań wobec najważniejszego sojusznika. Zaowocowały we wrześniu ‘23, tuż przed wyborami (takie zwyczaje w demokracji), podpisaniem umowy o zaprojektowanie dwóch bloków atomowych. Bardzo oryginalny, wręcz można powiedzieć - ekscentryczny krok naszej strony. Podpisano umowę, której ani kwota ani zakres nie są klarownie podane do wiadomości. Zresztą, całe te lata budowania ponoć energetyki jądrowej w Polsce klarowne nie były. Fragment tego procesu opisałem w tekście "Nuklearne pęknięcie?"

W samej końcówce sprawujący jeszcze władzę rząd chciał zawiązać jak najpoważniejsze zobowiązania, żeby inwestycje nuklearne trudno było porzucić. Więc nastąpiło kontr-uderzenie. Wybuchła "afera", bo to najskuteczniejsza broń, by utopić pomysł. Otóż w okresie przekazywania władzy, poprzedni rząd udzielił zgody dla projektu budowy małych elektrowni jądrowych (300 megawatów) wstępnej decyzji o 6 sześciu lokalizacjach. W samej końcówce - 7 grudnia. A że walka buldogów pod dywanem i tam trwała, były rozbieżne zdania tak w ministerstwie Klimatu, ale przede wszystkim w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wywleczono te konflikty na zewnątrz i użyto do kompromitacji całego projektu.

Oskarżono personalnie minister odchodzącego rządu, a nadchodzący premier ogłosił, że to "sytuacja jaskrawo niepokojąca", mówił też o "ryzyku narażenia polskich interesów, w tak ważnej sprawie, jak przyszłe elektrownie jądrowe".

Jednak w końcu ktoś ma zarobić na projektowaniu i stawianiu SMR-ów, więc w końcu rozległ się "Voice from the Top". Wsparł amerykańskich inwestorów tak Departament Stanu, jak i Biały Dom. Najpierw Sekretarz Stanu porozmawiał z Radkiem Sikorskim o atomie, a później włączył się sam prezydent Biden. Przed Świętami, gratulując Donaldowi Tuskowi objęcia urzędu, podkreślił że "współpraca energetyczna to FILAR relacji gospodarczych i prezentuje ZOBOWIĄZANIE... (commitment)". Tu zakończmy, gdyż to słowo oznacza, że druga strona nie ma ochoty na lekceważenie obietnic.

Podsumowując, jesteśmy świadkami gry interesów, kto zagospodaruje polski rynek energetyczny. Do władzy wrócili politycy z zielonymi koneksjami, więc inni gracze będą z tej gry wypychani. W końcu rynek energii w Polsce nie jest z gumy, jeśli wejdą nań instalacje nuklearne, też „zielone” (nie płacą podatku klimatycznego - opłat za emisje EUA), to przestrzeń na OZE skurczy się drastycznie.

Już po tych rozgrywkach rozległy się niepokojące głosy, świadczące o tym, że podkopywanie atomu trwa. Wojewoda pomorski stawia pod wątpliwość poprzednie decyzje: "Ta decyzja środowiskowa dla lokalizacji w Lubiatowie została wydana, ale cały czas rozważamy, CZY SŁUSZNIE. Są też RÓŻNE GŁOSY na temat wybranej technologii." Premier mówi o audycie...

Marnie to wygląda, energia jądrowa ma niewielkie szanse w Polsce. Zbyt duże zagrożenia dzisiaj (a w demokracji tylko dzisiaj się liczy), zbyt oddalone i niepewne korzyści w dalekiej przyszłości. Zbyt dużo pieniędzy dzisiaj do wydania czy zadłużenia się, zbyt odległy zwrot z nuklearnej inwestycji (a w finansach tylko to się liczy). Takiego ciężaru demokracja i rynek finansowy nie uniosą.

fot. 123rf
directore
2024-02-01
rozwiązanie proste zlecić Federacji Rosyjskiej tak jak Egipt i kupa innych zleciła, zbudują szybko i tanio.
fly
2024-02-01
@directore - chyba chcesz być aresztowany przez przedstawicieli siłowych resortów "demokratycznej" Europy ! Właśnie widziałem w obcych TV nawalankę przed PE . U nas cisza . Za to chwalą kompletne oderwanie się "elit" UE od swoich społeczeństw - bo swoim nie dali , za to dali Ukrom.
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ