Partner serwisu
29 lutego 2016

DuPont i kwas perfluorooktanowy

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Gdy sprawa prywatnych roszczeń farmera (DuPont i farmer z Appalachów) została przez DuPonta uznana, rozpoczęła się walka o uregulowanie tego problemu i zadośćuczynienie szkodom wyrządzonym mieszkańcom terenów, na których zrzucano niebezpieczne odpady.

DuPont i kwas perfluorooktanowy

Prawnik Rob Bilott chciał sensacyjne wręcz materiały wewnętrzne DuPonta przekazać federalnej Agencji Ochrony Środowiska (EPA). I choć koncern zażądał utajnienia sprawy i zakazu podnoszenia jej w urzędach, co było krokiem wizerunkowo bardzo kontrowersyjnym, sąd w 2001r. odrzucił ten wniosek. Opracowane materiały zostały przedstawione EPA, a że sprawa była klarowna - DuPont ukrywał wiedzę na temat szkodliwości PFOA, choć prawo nakazywało informować o tym - po 4 latach osiągnięto ugodę, która kosztowała koncern 16,5 miliona dolarów. Była to największa kara uzyskana przez EPA, z drugiej jednak strony było to zaledwie 2% rocznych zysków koncernu z tych produktów.

Sprawa była poważna i miała ogromny zasięg, a jej efektem mogło być zagrożenie istnienia całej branży fluoropolimerów. Wysoko przetworzone tworzywa sztuczne, służące do wielu zastosowań, jak naczynia kuchenne, kable komputerowe i energetyczne, implanty medyczne, uszczelki samochodowe czy lotnicze, mogły zostać zniszczone pozwami, zakazami użytkowania i karami za narażenie odbiorców na szkody zdrowotne.

Oprócz kar urzędowych w USA system roszczeń wobec przedsiębiorstw jest potężnym biznesem. Jak pokazywałem w opisie przypadku katastrofy BP w Zatoce Meksykańskiej (Bardzo dochodowa katastrofa), potrafią to być kary o niewiarygodnej wręcz skali, trudnej do wyobrażenia w Europie, a co dopiero w Polsce. Tylko że tu powstał problem – jak postępować w przypadku, gdy substancja nie jest na liście substancji niebezpiecznych i w sensie prawnym, niczym nie różni się od wody? Na dodatek w Zachodniej Wirginii szefami stanowej agencji ochrony środowiska byli dawni menedżerowie DuPont.

Rob Bilott użył więc innego sposobu, wykorzystując prawo do wszczęcia postępowania o uszczerbek na zdrowiu, dający możliwość przeprowadzenia badań zdrowotnych na koszt oskarżonego. I rzeczywiście, DuPont był zmuszony do wpłacenia 70 milionów dolarów i w 2004 r. badania się rozpoczęły. Trwały aż 7 lat, ale przyniosły jednoznaczny wynik, picie wody z PFOA mogło wywoływać raka nerek, jąder, choroby tarczycy, stany padaczkowe czy zapalenie okrężnicy. Przygotowano pozew zbiorowy, z ponad 70 tysięcy osób narażonych na picie wody z chemicznym związkiem, aż 3,5 tysiąca złożyło pozwy. Pierwszej osobie, która miała raka nerek, sąd przyznał 1,6 miliona dolarów odszkodowania. Jednak DuPont przyjął strategię walczenia w każdej sprawie z osobna, co przy 4 sprawach rocznie, dawało perspektywę prawie 900 lat rozpraw sądowych.

EPA rozpoczęła też własne działania, ogłaszając w 2002 r. wyniki badań. Uznano w nich, że PFOA mógł stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi nie tylko w wodzie, ale także w każdej formie kontaktu z użytkownikiem, np. przy używaniu patelni teflonowych. Okazało się bowiem, że przeciętny Amerykanin ma tę substancję we krwi, w ilości 4-5 części na miliard, znaleziono ją także w bankach krwi (o czym w 3M i DuPont wiedziano już w 1976 r.).

Generalnie amerykańska chemia do 1976 r. nie była regulowana, a wprowadzony wtedy Toxic Substances Control Act upoważnia Agencję do kontroli substancji, tylko wtedy gdy ma ona dowody, że są szkodliwe. Typowy przykład „paragrafu 22” - żeby czegoś dowieść, trzeba mieć dowód w ręce, a bez danych wewnętrznych taki dowód jest praktycznie niemożliwy. Nic więc dziwnego, że przez 40 lat tylko 5 produktów chemicznych zostało ograniczonych na poziomie federalnym.

3M zaprzestał produkcji PFOA już w 2000 r, jednak DuPont wybudował nowy zakład produkcyjny na własne potrzeby. Dopiero w ramach ugody z EPA zaprzestał produkcji, zamieniając ją na inną substancję fluorową.

Amerykański Kongres i Senat pracują nad ustawami, które powinny regulować te sprawy, gdyż wg aktualnych przepisów rząd nie ma prawa badać substancji. Jednak oba projekty, ciągle dyskutowane różnią się znacznie w podstawowym rozstrzygnięciu - czy w ogóle wprowadzić tryb dopuszczania lub choćby informowania EPA o nowych produktach. Od czasu pierwszej ustawy, z 1976 r., gdy w USA było w obiegu 60 tysięcy substancji chemicznych, przybyło kolejne 20 tysięcy nowych specyfików.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ