Partner serwisu

Pięć głównych problemów sektora rafineryjnego

Kategoria: Artykuły z czasopisma

Konkurencyjność rafinerii
Największą trudnością, z jaką przyjdzie się zmierzyć branży rafineryjnej, jest konkurencja – w tym wypadku kwestia jest bardzo złożona. Problem jest wielopłaszczyznowy: polityka klimatyczna w Unii Europejskiej nie jest sprzyjająca dla tego sektora, co prowadzi do wzrostu kosztów produkcji; regulacje unijne powodują, że produkty naftowe są zastępowane przez biopaliwa, energię elektryczną czy LPG. Niskie marże, a także rosnący import wyrobów naftowych z Rosji, a już niedługo być może i z krajów Bliskiego Wschodu również wywierają negatywny wpływ na cały rynek produktów naftowych. Największe firmy marginalizują inwestowanie w rafinerie, ograniczając się jedynie do wydobycia i sprzedaży. Konkurencja ze strony rynków azjatyckich jest szczególnie widoczna po przeanalizowaniu mocy przerobowych na świecie. Ich poziom w Europie utrzymuje się niewiele powyżej zera, lub osiąga wartości ujemne, w przeciwieństwie do Azji, która utrzymuje przerób na dodatnim poziomie w stosunku do mocy na Starym Kontynencie. W Emiratach Arabskich i Arabii Saudyjskiej są budowane ogromne rafinerie, które będą zdolne do przetworzenia około 400 tysięcy baryłek dziennie, a rocznie jest to 200 milionów ton. Biorąc pod uwagę, że dostęp do surowej ropy w tych krajach jest łatwiejszy oraz tańszy, marże natomiast wyższe, cały sektor staje się dużo bardziej rentowny. Istnieje ryzyko, że niedługo Europę będzie czekała ekspansja tanich produktów naftowych z Bliskiego Wschodu, ponieważ eksport z tego regionu stanie się bardziej opłacalny, niż utrzymywanie własnych rafinerii. Wszystko to sprawia, że rynek europejski zacznie się kurczyć. Będzie to ogromnym wyzwaniem, szczególnie, że Europa uzależniona jest od eksportu benzyn – prognozy wykazują, że sprzedaż za granicę produktów naftowych będzie stale rosnąć. Jednocześnie również rosnąć będzie import oleju napędowego z Rosji, który, według prognoz, będzie utrzymywał się na wysokim poziomie do roku 2030. Zmiany na rynku rosyjskim stanowią duże zagrożenie dla Europy. Podatki w Rosji są relatywnie niskie dla produktów naftowych, nie dla surowej ropy. Jeżeli spełni się scenariusz – wysoki w przypadku wydobycia ropy naftowej i jej eksportu – Rosja zapewne zwiększy swoje moce przerobowe w rafineriach, by handlować nie tylko surową ropą, ale również jej destylatami. Łatwy dostęp do taniego surowca powodować będzie dużą konkurencyjność produktów naftowych w stosunku do europejskich wyrobów. Terminal Ust-Ługa już w 2012 roku eksportował 27 mln ton produktów naftowych. Jeżeli Rosja dostosuje jakość do wymogów Unii Europejskiej, dla Europy może to być poważny cios – jak wiadomo, potencjalny klient przy zakupie produktu kieruje się przede wszystkim ceną, jeśli jakość jest porównywalna. Dlatego UE musi rozważyć, czy warto dalej naciskać na rafinerie w sprawach klimatycznych czy pozwolić im zainwestować w instalacje, dzięki którym produkty europejskie pozostaną atrakcyjne cenowo.

Rosja nie jest jedyna w tym regionie, która posiada duże złoża ropy – mają je również kraje, takie jak: Azerbejdżan czy Kazachstan – a prognozy eksportu i wydobycia do roku 2035 są dla nich pozytywne. To również może stanowić zagrożenie dla europejskich rynków. Omawiając problem konkurencji, nie sposób wspomnieć o rewolucji łupkowej w Ameryce Północnej. Prognozy podają, że wydobycie ropy w USA ma wzrosnąć o 50% w przeciągu zaledwie 10 lat, a w 2020 roku ma osiągnąć 8,2 mln bbl/ dzień. W Kanadzie natomiast wydobycie w roku 2020 ma utrzymywać się na poziomie 5,3 mln bbl/dzień. W ten oto sposób Stany Zjednoczone, największy importer ropy na świecie, staną się samowystarczalne, co wywoła zmiany na wszystkich rynkach.

Według EIA, już w roku 2013 import ropy naftowej do USA był najniższy od ponad 16 lat (7,35 mln bbl), przy jednoczesnym najwyższym poziomie produkcji surowca. Prognozy na najbliższe 5 lat pokazują, że trend ten będzie się utrzymywał – w roku 2020 eksport do Stanów Zjednoczonych będzie wynosił 4,0 mln bbl/dzień. W kontekście produktów naftowych, sytuacja wygląda analogicznie. EIA podaje, że sprzedaż destylatów z USA w 2013 roku była największa od 22 lat. Przewiduje się, że ponad 40% produktów branż rafineryjnych wytworzonych za Oceanem trafi  na rynek europejski, które podobnie jak rosyjskie, będą stanowić poważną konkurencję dla destylatów pochodzących z krajów Starego Kontynentu. Dodatkowo, każdy z powyższych problemów pogłębia spowolnienie gospodarcze po roku 2008 i niekorzystna polityka klimatyczna. Znalezienie rozwiązania dla wszystkich powyższych sytuacji może okazać się wyjątkowo trudne dla europejskich rafinerii.

****

Prognozy dla branży nie są optymistyczne, a jej problemy wynikają z wielu niesprzyjających i nawarstwiających się okoliczności. Światowa recesja przyspieszyła jedynie to, co nieuchronnie czekało europejskich producentów. Dynamicznie rozwijająca się Azja, budujące się mega rafinerie na Bliskim Wschodzie, rewolucja łupkowa w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, korzystne regulacje podatkowe w Rosji, pozytywne prognozy wydobycia dla regionu Morza Kaspijskiego – wszystko to kompilacja negatywnych czynników, który zmieniły oblicze sektora. Dodatkowo, proekologiczna polityka Unii Europejskiej, podnoszenie wymagań środowiskowych, presja wywierana na przemysł i możliwa degradacja własnych technologii nie ułatwia wyjścia z kryzysu. Unijni komisarze powinni wypracować wspólną strategię w porozumieniu z producentami, by nie przyspieszać załamywania się branży. Biorąc pod uwagę fakt, że Europa jest mocno związana z eksportem benzyn, we wspólnym interesie obu stron powinno być utrzymanie rafinerii, by nie uzależniać się w kolejnej gałęzi od produktów z importu.

 

Cały materiał przeczytacie w magazynie Chemia Przemysłowa 3/2015

fot.: freeimages

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ