Partner serwisu
22 stycznia 2014

Chemia boi się umowy o wolnym handlu UE-USA

Kategoria: Z życia branży

Branża chemiczna obawia się konsekwencji podpisania umowy o wolnym handlu UE-USA. W Stanach Zjednoczonych nie ma tak silnych jak w UE regulacji klimatycznych, jest za to dostęp do taniego gazu łupkowego, co obniża koszty produkcji. Amerykański import może więc stanowić nierówną konkurencję dla przedsiębiorstw z Polski i innych krajów Unii.

Chemia boi się umowy o wolnym handlu UE-USA

Zenon Pokojski, wiceprezes zarządu Zakładów Azotowych „Puławy” SA z Grupy Azoty zauważa, że są trzy grupy potencjalnych zagrożeń umowy o wolnym handlu UE-USA. – Pierwsza dotyczy sfery regulacji, która w UE w obszarze branży chemicznej wchodzi dosyć głęboko w rynek.

Chodzi o system REACH wymagający m.in. obowiązkowej rejestracji substancji chemicznych, oceny jej dokumentacji technicznej czy udzielania zezwoleń na wykorzystywanie substancji do produkcji oraz obrotu, jak również o pakiet energetyczno-klimatyczny. Regulacje związane z ochroną klimatu są w UE znacznie bardziej rygorystyczne, co zmniejsza konkurencyjność europejskich przedsiębiorstw chemicznych w porównaniu do amerykańskich, których te regulacje nie dotyczą.

 – Amerykanie na bazie swojego taniego gazu mogą produkować mocznik i nie respektować reguł wynikających z pakietu klimatycznego i z systemu REACH. Siłą rzeczy ich produkty będą znacznie tańsze, podobnie jak dziś np. rosyjska saletra amonowa. Istnieje więc ryzyko, że przegramy w konkurencji z nimi na samym starcie, pomimo że nasze instalacje są w wielu miejscach znacznie sprawniejsze – zauważa Zenon Pokojski.

Polscy producenci zwracają także uwagę na znacznie niższe ceny amerykańskiego gazu. – Druga nasza obawa dotyczy cen amerykańskiego gazu – mówi Pokojski. – Gaz łupkowy spowodował, że te ceny są w Stanach trzy, prawie czterokrotnie niższe niż w Europie.

Branża chemiczna obawia się także tego, jak po wejściu w życie umowy o wolnym handlu będzie wyglądać ochrona rynku przed dumpingiem. – Stany Zjednoczone potrafią na takie zagrożenia odpowiadać znacznie szybciej, np. jeśli chodzi o nałożenie embarga – mówi Pokojski. – W Unii Europejskiej taki proces trwa zwykle znacznie dłużej. Pytanie więc, czy będziemy potrafili bronić własnych rynków, czy będziemy w stanie reagować tak sprawnie i skutecznie jak Amerykanie – dodaje.

Pierwsza runda rozmów dotyczących Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego (Transatlantic Trade and Investment Partnership – TTIP) rozpoczęła się w lipcu ubiegłego roku. Od listopada 2013 r. trwa runda druga, mająca na celu osiągnięcie wstępnego porozumienia w kwestiach budzących najmniejsze kontrowersje. Negocjacje mają zostać zakończone w IV kwartale br. 

Według prognoz umowa ma zwiększyć PKB Unii o 119 mld euro rocznie, a Stanów Zjednoczonych – o 95 mld euro. Zwolennicy umowy wskazują także na wzrost zatrudnienia i wyjście gospodarek ze stanu recesji.

źródło: newseria.pl

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ