Partner serwisu
27 lutego 2018

Zdaniem Szczęśniaka: Jak Orban od Rosjan MOL odwojował

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Na Węgrzech zbliżają się wybory, sojusz polsko-węgierski krzepnie, gdy parlament w Budapeszcie uchwalił wsparcie dla Warszawy w jej konflikcie z Brukselą. Przyjaźń polsko-węgierska jest przysłowiowa, ale jeden element polityki Viktora Orbana nie pasuje do takiego idyllicznego obrazka. Chodzi o sprawy energetyczne i związaną z nimi Rosję. Tutaj nasze drogi często się rozchodzą.

Zdaniem Szczęśniaka: Jak Orban od Rosjan MOL odwojował

Jednak żeby przypomnieć na czym stoimy, warto przywrócić historię wyrwania koncernu naftowego MOL z rosyjskich rąk. Rzeczywiście ta narodowa firma węgierska przez pewien czas była zagrożona i kordialne wręcz stosunki Viktora Orbana i Władymira Putina, na początku nie wyglądały wcale różowo.

Dzisiejsze dobre relacje energetyczne rozpoczęły się bowiem od konfliktu. Austriacki koncern naftowy OMV, próbując stworzyć środkowo-europejskiego giganta, kupił akcje węgierskiego MOL. Jednak Bruksela w sierpniu 2008 r. nie wyraziła na to zgody, OMV przygotował więc Węgrom niespodziankę - „nie chcieliście nas, no to macie Rosjan”.

Na Prima Aprilis 1 kwietnia 2009 r. jak królik z kapelusza pojawia się nowy właściciel - rosyjska prywatna firma Surgutnieftiegaz. I kupuje 21,1 % akcji węgierskiego koncernu naftowego. Było to pełne zaskoczenie. Sam MOL o transakcji dowiedział się z gazet, a to przecież węgierska potęga – trzy rafinerie w Europie, 18 mln ton produktów, własne wydobycie ropy i ponad tysiąc stacji paliw w środkowej Europie. Cena akcji była zawyżona - 1,8 mld dolarów, dwukrotnie więcej niż wynosiła ich wartość na giełdzie. Inwestorzy ucieszyli się, akcje MOL podskoczyły o 15%, wzrosły też notowania OMV, jedynie Surgut tracił na wartości w oczach świata finansów.

Węgrom jednak nie było do żartów. W kraju panował kryzys, zrezygnował z urzędu premier Ferenc Gyurcsány, produkcja i eksport spadały, bezrobocie rosło. I w tym momencie Rosjanie wykupują rafinerie! Jak na nich, było to zagranie nietypowe. Do tej pory wyjście na rynki zagraniczne, czy zakupy wielkich firm poprzedzano negocjacjami dyplomatycznymi, badaniem gruntu i konsultacjami. A niewiele wcześniej – 10 marca - węgierski rząd Ferenca Gyurcsány'a podpisał umowy o budowie z Rosją rurociągu South Stream, a MOL z Gazpromem negocjował wspólną budowę magazynów. I nie było mowy o takich planach.

Wybuchł więc konflikt, rozpoczęła się walka o kontrolę nad firmą. Zsolt Hernadi, szef koncernu, nazwał przejęcie „nieprzyjaznym ruchem”, nie uznał takiego inwestora i rozpoczął wojnę prawną. Na Węgrzech już wcześniej obowiązywało prawo z 2007 r. (zwane „Lex MOL”), ograniczające poprzez państwową „złotą akcję” prawa inwestorów do posiadania co najwyżej 10 % akcji. Postanowiono bronić się dodatkowo przez zmiany w statucie spółki, które zmusiłyby do ujawnienia właścicieli.

Rozpoczęto aktywną obstrukcję Rosjan. Nadzór finansowy (PSzÁF) wszczął śledztwo, nie dopuszczając w ten sposób Surgutnieftiegazu do Walnego Zgromadzenia. Gdy po roku je umorzono, było już za późno - zapisy na walne zgromadzenie 2010 r. były zamknięte. Z drugiej strony Surgut był blokowany przez urząd energetyczny, który wymagał oświadczenia o właścicielach. W lipcu 2010 r., ponad rok po zakupie akcji, Surgut skierował sprawę do sądu.

Sytuacja była tym bardziej delikatna, że MOL był wtedy właścicielem Földgázszállító Zrt (FGSZ) - systemu przesyłowego gazu ziemnego. Dlatego protestował i rząd i prezydent, a Fidesz, będący w opozycji, twierdził że MOL w rękach Rosji przeczy interesom Węgier i Europy. Viktor Orbán skwitował to bon motem: „Węgry nie mogą być najweselszym barakiem Gazpromu”. I dodał, że nie po to pokazali drzwi Rosji, Związkowi Radzieckiemu i komunizmowi, żeby pozwolić im wejść oknem.

Problem nabrzmiewał, gdyż powstała bezprecedensowa sytuacja, w której przez dwa lata, firma która kupiła ponad 21 % akcji nie ma swoich przedstawicieli we władzach i nie jest dopuszczana na walne zgromadzenie. Na spotkaniach międzyrządowych Węgrzy uchylali się od odpowiedzialności, a minister Tamas Fellegi mówił swojemu rosyjskiemu koledze, że nie jest to żadna dyskryminacja, to sprawa regulatorów, sądów i współwłaścicieli MOL-a.

W październiku 2010 r. rząd Orbána zwrócił się do Rosji z propozycją wykupu akcji MOL od Surgutnieftiegazu. Pierwotnie mówiło się o 2,3 mld dolarów. Rosja nie wyraziła zgody, a premier Putin w listopadzie 2010 r. poprosił komisarza Guenthera Oettingera o interwencję. Oskarżył Węgrów, że wbrew prawu nie dają przedstawicielom rosyjskiej firmy wejść do władz spółki. Nie pomogło. Surgut przegrał też dwukrotnie w węgierskim sądzie – sprawa stawała się powoli gorącym kartoflem.

Dlatego wizyta Orbána w Moskwie 30 listopada 2010 r. nie była sukcesem, odbywała się w cieniu konfliktu o MOL i podatków nałożonych na koncerny energetyczne, które dotknęły także dwóch rosyjskich firm. Uśmiechów na rytualnym zdjęciu nie było.

Ostatecznie pół roku później, w maju 2011r. odkupiono akcje MOL za 2,65 mld dolarów, zgodnie z aktualną wyceną giełdową. Przejmując akcje rosyjskie i dodatkowo 2,4 % akcji spółki z funduszy OFE, rząd węgierski przejął kontrolę nad MOL. Viktor Orbán ogłaszając powrót koncernu naftowego do państwa podsumował, że była to ostra walka. Twierdził, że kraj nie może być mocny, jeśli jest całkowicie zależny w sferze energii od zewnętrznych aktorów.

W Polsce komentarze były euforycznie, w tonie: „Dzielni Węgrzy przegonili Rosjan”. Po licznych, budzących sprzeciw, działaniach Orbána, wreszcie wydarzyło się coś, co poprawiło humor wielu polskich publicystów i polityków.

Odzyskanie MOL dla rządu Węgier, znajdującego się wtedy pod ogromnym naciskiem, stanowiło przełom w stosunkach z Rosją. Zakreśliło nieprzekraczalną czerwoną linię, która mówiła: „możemy robić dobre interesy, ale co nasze - to nasze, nie oddamy”. I rzeczywiście do tej pory tak jest – wykupiono sprzedany wcześniej sektor gazu, energii, paliw, umocowano narodowych liderów w tych branżach, a dobre interesy robią nawet z diabłem. Po to są.

fot. 123rf.com
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ