Partner serwisu
31 maja 2017

Diesel pod globalnym ciśnieniem klimatycznym

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Prawie dwa lata temu, we wrześniu 2015 r. amerykańska Agencja ds. Środowiska (EPA) oskarżyła o łamanie przepisów środowiskowych największego światowego producenta samochodów, niemiecki koncern Volkswagen.

Diesel pod globalnym ciśnieniem klimatycznym

O cóż chodzi? Niemiecki producent wprowadził (a nawet ukrył pod kodem kontrolującym dźwięk silnika) do samochodów oprogramowanie, które „oszukiwało” przy testach na emisje tlenków azotu, a pozwalało wykorzystać pełną moc silnika w czasie jazdy. Współczesny silnik opleciony jest masą czujników, sterowników przyrządów pomiarowych praktycznie wszystko sterowane jest przez oprogramowanie, byle tylko wydobyć jak najwięcej energii z każdej kropli paliwa. Kod zwany „układem obronnym” (ciekawe przed kim?) kontrolował kilka parametrów – ilość kilometrów, prędkość, pozycję koła. I gdy te parametry odpowiadały wymaganiom testu, przełączał cały układ w tryb ograniczania emisji tlenków azotu NOx.

Silnik wysokoprężny różni się tym od innych, że zarządza dodatkowym procesem – ilością niespalonego paliwa wychodzącego z silnika. Im jest go więcej tym efektywniej działa „pułapka na tlenki azotu”. To trochę inna metoda niż AdBlue - wymaga cyklicznego zasilania paliwem (w cyklach kilkudziesięciosekundowych), co podwyższa jego zużycie i zmniejsza moc silnika. Przy normalnej jeździe „układ obronny” odłączał się, silnik spalał całe paliwo, a nie zużywał go na wychwytywanie tlenków. Parametry jazdy były lepsze.

Taki system sterowania nie powstał przypadkowo. Volkswagen chciał przychylić nieba kierowcom i nie ograniczać ich radości z jazdy samochodem. Nie chciał - jak producenci ciągników siodłowych – dławić mocy silnika, gdy roztwór mocznika nie jest podawany. Dlatego w czasie jazdy tlenków azotu wydzielało się 40 razy więcej.

Zjawisko jest powszechne, bowiem do podobnych praktyk przyznały się kolejne firmy - Mitsubishi, Daimler, Honda. To dowód na to, że regulacje środowiskowe doszły do ściany – przekroczyły możliwości konstrukcji silnika wysokoprężnego.

W czerwcu 2016r. VW poniósł ogromne straty, gdy kilka amerykańskich urzędów zawarło ze spółką ugodę na kwotę 60 miliardów złotych (15 mld$). Producent ma zapłacić po 40 tysięcy złotych amerykańskim kierowcom, a ponadto odkupić od nich samochody według wartości sprzed ogłoszenia skandalu. To jakieś 40 miliardów złotych, dodatkowo 10 miliardów (2,7 mld$) kary wpłaci na konto agencji środowiskowej EPA, która przeznaczy je na własne programy naprawiające szkody, wyrządzone przez emisje NOx,a za 8 miliardów dolarów zbuduje sieć infrastruktury dla samochodów elektrycznych w Kalifornii. Oczywiście to jeszcze nie koniec, przykład kar nałożonych na BP pokazuje, że wyjście z amerykańskich sądów jest niezwykle kosztowne. Volkswagen ma również wytoczone sprawy z 44 amerykańskimi stanami, które będą miały swoje roszczenia, dzisiaj skromnie oceniane na 2,5 miliarda złotych. Toczą się też sprawy kryminalne, podczas których FBI na lotnisku pokazowo aresztuje niemieckich menedżerów, którzy podczas rozpraw sądowych muszą paradować w więziennych ubrankach.

Amerykanie, po potężnych karach nałożonych na Volkswagen, wzięli się za Fiata, który niedawno nabył amerykańskiego Chryslera. Fiat został oskarżony przez EPA o podobny trick: w modelu 500X system ograniczenia emisji pracował jedynie 26 minut i 40 sekund po odpaleniu silnika. W tym czasie każdy test się skończy, a kierowca może cieszyć się całą mocą silnika.

Pierwszą ofiarą globalnego trendu klimatycznego jest węgiel, dzisiaj atak skierowany jest na olej napędowy, odpowiedzialny przecież za smog w miastach (w mediach podaje się, że „przyczynia się do wcześniejszej śmierci”, a w tabloidach krzyczy, że „zabija!”). Czy diesel upadnie pod globalnym ciśnieniem klimatycznym?

Fot.: pl.freeimages.com

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ