Partner serwisu
03 listopada 2014

Finansowa piana na rynkach ropy

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Jak dowiedzieliśmy się wcześniej [Ropa a inwestorzy finansowi] handel ropą naftową bardzo się „ufinansowił”. Wskaźnikiem tego procesu może być „płynność” rynku, pokazująca, ile razy tym samym produktem handluje się przed fizycznie zakończoną transakcją.

Finansowa piana na rynkach ropy

Na zwykłym rynku jest to zjawisko marginalne, jednak przy wejściu do gry instrumentów finansowych, to właśnie handel fizycznym produktem staje się marginalny. Na nowojorskiej giełdzie NYMEX na dwa tysiące operacji handlowych sprzedaje się jedną baryłkę ropy, podobnie na londyńskiej ICE. Gaz ziemny jeszcze nie jest tak „płynnym” towarem, choć na metr fizycznie sprzedanego gazu w USA przypada prawie 400 kontraktów papierowymi instrumentami finansowymi. Europa jest znacznie mniej rozspekulowana, najbardziej płynne huby gazowe – W. Brytania i Holandia – mają wskaźnik „churn rate” na poziomie bliskim 20, a rynki niemiecki czy austriacki – zaledwie 3. Co charakterystyczne, sam źródłosłów tego wskaźnika wiele nam mówi: zwrot „churned water” oznacza wzburzoną, spienioną wodę. Czyli tłumacząc dosłownie, można nazwać go „wskaźnikiem spienienia rynku”, od piany finansowej oczywiście.

Owo „ufinansowienie” widać także po zbieżności z cenami akcji, indeksami takimi jak Standard & Poor 500, która jest znacząca. Szczególnie pokazuje się to w chwilach gwałtownych zmian, kryzysów lub euforii na rynkach. Przykład z 4 sierpnia 2011 roku. Fala panicznej wyprzedaży  przetoczyła się przez światowe rynki - przecena indeksu DJIA o 4,31%, S&P500 o 4,78%, Nasdaq Composite o 5,08%, DAX o 3,86%, WIG20 o 3,55%. Ale mamy także... spadek ropy o 6%... Co się dzieje?  Ropy na rynku jest w bród, Arabia Saudyjska produkuje pełną parą, USA właśnie wpuszcza rezerwy na rynek. Ale analitycy mówią o "gwałtownej ucieczce od ryzyka", "strachu przed recesją w USA"... i innych bardzo gwałtownych emocjach. Trudno to zrozumieć, jeżeli przyjmuje się staroświecką tezę, że o cenie ropy decyduje popyt i podaż. Jak widać - decydują emocje inwestorów, a dokładnie - napływ lub ucieczka kapitału z rynku. A zamiast wielu rynków finansowych, odrębnych od nich rynków towarowych, rządzących się swoimi prawami popytu i podaży, mamy jeden wielki rozspekulowany rynek finansowy, gdzie pieniądze przelewają się z jednego rynku na drugi, a wielcy gracze popadają w euforię albo w panikę. I szarpią w górę w dół wszystkimi rynkami.

Podobnie trudny do wyjaśnienia jak dzisiejszy spadek cen ropy o ponad 20% był dwa lata temu wiosenny, jeszcze głębszy (ze 125 do 90 dolarów za baryłkę) spadek cen ropy. Zmian na rynku ropy nie było widać, więc oprócz ogólnikowych „świat produkuje więcej ropy niż konsumuje”, bardziej martwiono się o siłę waluty Euro czy zakończenie kolejnego programu emisji dolara przez FED – amerykański bank centralny. Z rynku ropy zaczęli uciekać (likwidować swoje oferty kupna) inwestorzy finansowi (money managers zarządzający funduszami banków). Jednak przyszedł dzień 29 czerwca 2012 roku, gdy nareszcie szef Europejskiego Banku Centralnego ogłosił dodrukowanie nowego pieniądza w ilościach, których jak zapewnił „będzie wystarczająco dużo, wierzcie mi”.

Co to się nie działo...  jak śpiewał Wojciech Młynarski. Ropa szalała po obu stronach Atlantyku - jeden dzień i wzrost prawie 10 procent! Amerykańska ropa WTI z 77.69$ do 84.96 $ jednego dnia! Podobnie europejski Brent skacze w górę ponad 7 procent jednego dnia. Pojawiły się nowe pieniądze, napłynęły na rynek ropy i innych towarów, inwestorom poprawiły się nastroje, tani pieniądz płynie szerokim strumieniem! Będzie dobrze, inwestujemy też w ropę! Niektórzy cichutko popiskiwali na boku, że „fundamentalnie ceny ropy powinny spadać, ale cóż biją bębny wojen finansowych”. Ale kto by ich tam słuchał...

Kraje OPEC, których los zależy od cen ropy,  dokładnie przyglądają się roli finansów na rynku ropy. Od wielu lat wskazują, że o ruchu cen decydują czynniki finansowe. Ilustrują to bardzo klarownymi wykresami.

Ale kto by ich tam słuchał... 

- - -

Chyba wystarczy tych wykładów - trzy felietony poświęciłem temu, jak wygląda całkiem nowy świat cen ropy naftowej. Znacznie mniej w nim zależy od tego, co się dzieje na rynku towarowym, a znacznie bardziej od świata finansów. Czy to jest ten „nowy wspaniały świat”? Pożyjemy, zobaczymy.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ